Przejdź do głównej zawartości

Kawa czy herbata?

Tym razem będzie o dwóch napojach, bez których nie wyobrażam sobie życia. O jakich? O kawie i herbacie oczywiście! Dla mnie, amatorki obydwu trunków, pobyt w Hiszpanii był dość ciężki. Dlaczego?



Otóż jakkolwiek dla każdego Polaka jest zrozumiałe, że w Hiszpanii picie herbaty nie jest popularne i, co za tym idzie, w kawiarniach nie znajdziemy bogatej oferty herbacianej, co do kawy, wydaje mi się, opinia, która krąży jest taka, że jest ona prawie tak dobra jak we Włoszech.

A tu nic bardziej mylnego!

Z góry zaznaczam, że nie biorę pod uwagę kawy rozpuszczalnej, jeszcze dość popularnej w Polsce, bo według mnie nie jest to kawa. ;-) Mówię tylko i wyłącznie o kawach palonych serwowanych zwykle z ekspresów ciśnieniowych.

Może zacznijmy od pytania-klucza: dlaczego i kiedy Polacy oraz Hiszpanie chodzą do kawiarni?

Polacy od czasu do czasu, w towarzystwie znajomych, by się zrelaksować i porozmawiać na spokojnie w miłej atmosferze przy aromatycznej filiżance. Bardzo ważne jest dla nas, by ta mała czarna była jak najsmaczniejsza i jak najbardziej aromatyczna. Wolimy zapłacić trochę więcej i delektować się przepyszną kawą niż mniej i pić ją z niesmakiem.


Kawa i ciasto czekoladowe w kawiarni Nowa Prowincja w Krakowie
Natomiast, z moich obserwacji, Hiszpanie piją kawę zwykle trzy razy dziennie, za każdym razem w pośpiechu, często samemu, nie zwracając uwagi na klimat miejsca, ani na jakość wypijanego trunku. Po prostu piją kawę rano, by stanąć na nogi, w ciągu dnia podczas pierwszej przerwy w pracy, bo tak się przyjęło, a następnie po obiedzie na lepsze trawienie.

Hiszpanie raczej nie piją kawy wieczorami w towarzystwie przyjaciół. Po pierwsze dlatego, że wypili jej już dostatecznie dużo od rana, a po drugie, bo, moim zdaniem, mają lekkiego świra jeśli chodzi o picie napojów kofeinowych po godzinie 18:00. Twierdzą, jeśli już taką kawę wypiją, to w nocy na pewno nie będą mogli zasnąć. Nigdy nie spotkałam tylu osób tak często sięgających po kawę bezkofeinową jak w tamtym kraju. Ale czy taka kawa jest zdrowa? Przecież z części ziaren kofeina usuwana jest za pomocą rozpuszczalników chemicznych!

Po tym krótkim porównaniu Polski i Hiszpanii już na pierwszy rzut oka widać, że zarówno częstotliwość picia kawy oraz powody jej konsumpcji w obydwu krajach są zupełnie inne. Ale na tym różnice się nie kończą. Jakość kawy w obydwu krajach również się diametralnie różni.

Osobiście jestem przyzwyczajona, że do kawiarni idę w weekend z koleżankami na długie pogaduchy i zamawiam wtedy dużą filiżankę cappuccino lub cafe latte. Wypijam taką kawę powoli delektując się jej smakiem i aromatem, siedząc w wygodnym fotelu w klimatycznej kawiarence. Lubię kawy słabsze, jasnopalone, ze słodkimi nutami i z dużą ilością świeżo spienionego mleka. Jak moje polskie przyzwyczajenia miały się do realiów hiszpańskich?

Otóż, po pierwsze, w Hiszpanii jest jeszcze niewiele kawiarni w stricte tego słowa znaczeniu. Zwykle kawę pije się w przydrożnych barach, gdzie, oczywiście bardzo trudno o przyjemną atmosferę oraz o ładne przytulne wnętrza. W takim miejscu pracuje za barem zwykle jedna lub maksymalnie dwie osoby, które nie przeszły żadnego szkolenia odnośnie przygotowywania kawy. Najczęściej są to po prostu członkowie rodziny, która jest właścicielem danego lokalu.

Według Hiszpanów istnieją trzy rodzaje kaw: espresso, sólo y con leche. Czyli kawa espresso, czarna i biała. Jeśli ktokolwiek wpadnie na genialny pomysł poproszenia w takim miejscu o cafe latte, cappuccino czy też np. cafe americano, bardzo mało prawdopodobne, aby otrzymał to, na co ma ochotę. Sama niejednokrotnie żałowałam, że zachciało mi się zamówić tak „dziwną” kawę. Bo wtedy albo pianka na moim cappuccino znikała po kilku sekundach, albo otrzymywałam kawę tak gęsto posypaną cynamonem, że czuć go było mocniej niż samą kawę, albo jeszcze coś innego się przydarzało. Zapewniam Was, że kawowych „atrakcji” tego typu było co niemiara.


Kawa z mlekiem w jednej z hiszpańskich kawiarni
Ponownie kawa z mlekiem w jednej z hiszpańskich kawiarni
Jak wspomniałam, jestem amatorką kawy białej. Kolejne złe przyzwyczajenie mieszkając w Hiszpanii. Dlaczego? Ponieważ w hiszpańskich kawiarniach dolewane mleko często jest już zjełczałe, gdyż wcześniej było podgrzewane kilkakrotnie. A to dlatego, że osoby przygotowujące kawę, jak wcześniej napisałam, nie posiadają żadnego doświadczenia w tym zakresie. Nie odliczają więc, ile mleka będą potrzebowały do przygotowania konkretnej ilości zamawianych kaw. Wypełniają naczynie do spieniania mleka przynajmniej do połowy, a gdy trochę mleka pozostaje, żeby go nie zmarnować, podgrzewają do kolejnego zamówienia. Efekt? Wiele razy musiałam odstawić prawie pełną filiżankę kawy białej, bo po kilku łykach miałam, za przeproszeniem, odruchy wymiotne.

Jednakże, według mnie, największym kawowym grzechem Hiszpanii jest jeszcze coś innego. Jest nim nagminne picie tak zwanej kawy torrefacto, czyli kawy wypalanej z cukrem na kolor kruczoczarny. Jak się dowiedziałam, w Hiszpanii ten rodzaj kawy stał się popularny podczas hiszpańskiej wojny domowej, czyli w latach czterdziestych XX wieku. Wtedy w kraju panowała bieda, a żywność była wydzielana. Ponieważ kawy było mniej niż zapotrzebowania na nią, pojawił się pomysł dodawania do niej cukru na etapie prażenia, tym samym zwiększając wagę oraz ilość produktu końcowego. Po drugie, przy takim rodzaju produkcji można było stosować gorsze, czyli tańsze ziarna kawy, bo i tak po wspomnianej obróbce mało co czuć było prawdziwy smak i aromat ziaren. Niestety wojna minęła, a torrefacto pozostało...


Czarna kawa torrefacto
Jak wygląda i smakuje kawa torrefacto? Jest to czarna, niesamowicie gorzka, ostra i drażniąca ciecz niewiele mająca wspólnego z prawdziwym smakiem oraz aromatem dobrej kawy. Jest bardzo źle przyswajalna przez układ pokarmowy i przeciąża wątrobę. Nie dziw, że po jej wypiciu zwykle bolał mnie żołądek. Co więcej, jej konsumpcja została zakazana w niektórych krajach ze względu na składniki rakotwórcze powstające podczas obróbki ziaren. Ale na tym nie koniec! Kawa torrefacto z oczywistych względów bardzo brudzi zęby, a w niektórych przypadkach jest również odpowiedzialna za cuchnący oddech. Przyjrzyjcie się zębom Hiszpanów... Coś chyba w tym jest. ;-)

Jednakże Hiszpanie przyzwyczaili się do smaku kawy torrefacto, a firmom ją produkującym z pewnością wyszłoby na niekorzyść odzwyczajać od niej swoich konsumentów. Producenci zacierają więc ręce. Mogą używać najpodlejszych ziaren kawy, dodając do nich sporą ilość o ileż tańszego cukru, tym samym jeszcze bardziej obniżając koszt produkcji, a przygotowana w ten sposób kawa i tak rozchodzi się jak świeże bułeczki. Czysty zysk!

Jak natomiast wygląda sytuacja w Hiszpanii jeśli chodzi o herbatę?

Z moich obserwacji wynika, że większość Hiszpanów pije herbatę, jedynie kiedy boli ich żołądek. Ponadto, piją ją z niesmakiem. Śmieszne, prawda? ;-) Ile razy w hiszpańskich domach na moją prośbę o herbatę usłyszałam „Ojej! Źle się czujesz? Boli Cię coś?” Długo musiałam im tłumaczyć, że ja po prostu bardzo lubię pić herbatę. Nie mogli się temu nadziwić.

"Ekskluzywna" herbata zielona
Kiedy natomiast u siebie proponowałam swoim hiszpańskim znajomym filiżankę herbaty, mówili: „Nie, dziekuję. Nie lubię herbaty”. Na początku mnie to dziwiło, ale po jakimś czasie zrozumiałam, że oni po prostu nie wiedzą, jak smakuje filiżanka naprawdę dobrego naparu herbacianego. No bo niby skąd mają wiedzieć? Wybór herbat w sklepach hiszpańskich jest bardzo ubogi, a oferowane herbaty są zwykle złej jakości. Asortyment herbaciany w sklepach najczęściej ogranicza się do jednej herbaty zielonej, jednej czerwonej i czarnej oraz kilku herbatek ziołowych: rumianku, mięty, lipy, a czasem jeszcze herbatki z czerwonych owoców. Na tym oferta herbaciana się kończy. Aby kupić coś bardziej wyszukanego, trzeba się udać do sklepu z herbatami. Tylko że takich sklepów nie ma zbyt wiele, a ceny w nich są wysokie.


Asortyment herbat w jednym z polskich hipermarketów
W obliczu tak wielkiej popularności herbaty wśród hiszpańskiego społeczeństwa, nie powinno mnie również dziwić, że za każdym razem, kiedy zamawiałam w barze herbatę do obiadu, na twarzy kelnera malowało się ogromne zdziwienie, po nim chwila wahania, po której przynosił mi do stołu herbatę z jedną lub dwiema saszetkami cukru oraz czekoladką. Bo przecież przez myśl Hiszpanowi nie przeszło, by można pić herbatę do obiadu, bez cukru i bez czekoladki.

Kawa czy herbata? Obydwa napoje! Nie umiem wybrać lepszego. Oba są pyszne i zdrowe. Mam nadzieję, że kiedyś Hiszpanie to zrozumieją i zaczną się nimi delektować tak samo jak my w Polsce.

Komentarze

  1. Chyba każdy człowiek woli kawę od herbaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio jak piłem kawę z moim przyjacielem to poleciłem mu bardzo dobry kantor https://www.kantor.pl/ .Sam w tym kantorze wymieniam pieniądze od bardzo dawna i z tego powodu jestem bardzo zadowolonym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze herbata jest lepsza od kawy.Chodź znamy osoby co bardziej wolą kawę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego blogu jestem bardzo zadowolony bo artykuły są bardzo ciekawie. Szkoda że dopiero dzisiaj tutaj wszedłem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli ktoś chciałby kupić bardzo dobre suplementy to polecam skorzystać z bardzo dobrego sklepu internetowego Natural Pharmaceuticals http://natural.pl/ . W tym sklepie kupuje bardzo dużo osób.

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy pije to co mu się najbardziej podoba. Sam ostatnio wypiłem dobrą herbatę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kumplowi podeśle ten blog. Ten blog jest mega ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog. Na pewno na ten blog wrócę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Porzucanie zwierząt

Mój pierwszy post w Czarnej Hiszpanii jest o zwierzętach, a dokładniej dotyczy porzucania ich przez właścicieli. Postanowiłam zacząć od tej kwestii, bo mówi ona wiele o opisywanej przeze mnie w blogu nacji. Według mnie to, jak traktujesz bezbronne zwierzę, pokazuje, jakim jesteś człowiekiem. Hiszpania obecnie przoduje w niechlubnych statystykach Unii Europejskiej dotyczących porzucania czworonożnych pupili.

Pod zdechłym Azorkiem, czyli o (NIE)hiszpańskiej pogodzie

Schemat rozmowy jest zawsze taki sam: Osoba nie w temacie - Gdzie mieszkasz? Ja - W Hiszpanii. Osoba nie w temacie - Ojej! Jak fajnie! Na pewno masz piękną pogodę cały czas. Nie to co w Polsce. No i tutaj rozmowa zaczyna się komplikować. No bo jak można przekonać statystycznego Polaka, że nie w całej Hiszpanii panuje słoneczna pogoda? Że są regiony, w których klimat jest znacznie gorszy od polskiego?